Życie za życie

Wierzymy i nauczamy, że człowiek musi się duchowo narodzić na nowo, że jest dla niego nowe życie, dar miłości od Boga. Oznacza to, że do czasu duchowych narodzin człowiek takiej społeczności z Bogiem nie ma. Duchowe narodziny nie są tożsame z narodzinami fizycznymi. Następują jakiś czas potem, gdy człowiek spotyka Boga.  Nie oznacza to, że człowiek może się czegokolwiek dowiedzieć o Bogu dopiero po nowych narodzinach, nie oznacza też, że Bóg nie słyszy modlitw ludzi nienawróconych. Ludzie nieraz gorliwie i szczerze szukają Boga przez wiele lat zanim się duchowo narodzą na nowo.

Sama idea nowego życia nie jest bynajmniej tak niezwykła jak chrześcijanom nieraz się wydaje. Nie jest to pojęcie zarezerwowane tylko do spraw wiary i religii. Niejeden człowiek chętnie by zaczął swoje życie od nowa i odciął się od przeszłości. Ludzie mówią poważnie o nowym życiu, gdy zdarzy im się przeżyć coś przełomowego (pozytywnego lub negatywnego), po którym to wydarzeniu zaczynają inaczej patrzeć na świat i swoje codzienne problemy, stają się dojrzalsi i mądrzejsi oraz zmieniają hierarchię ważności spraw w życiu. Katalizatorem takiej zmiany na ogół nie są doświadczenia religijne.  Człowiek inaczej patrzy na świat po przebytej chorobie własnej lub osoby bliskiej, jeżeli wyjdzie cało z wypadku, przypadkiem nie wsiądzie do samolotu, który potem uległ katastrofie itp. Czasem te poważne słowa są nadużywane w sytuacjach mniej poważnych: ktoś zaczął żyć od nowa bo zmienił dietę, ktoś inny odczuwa coś podobnego, bo zaczął postępować według wskazówek jakiegoś guru od rozwoju osobistego.

W nowym życiu duchowym chodzi o coś innego.  Gdy mówimy, że otrzymaliśmy duchowe życie albo że duchowo narodziliśmy się na nowo (tych pojęć możemy używać zamiennie), to mamy na myśli zmianę jakiej w naszym życiu dokonał Bóg. Jej istotą nie jest poprawa jakości naszego życia lub bardziej dojrzały stosunek do niego (choć te rzeczy również mogą się pojawić jako pewien efekt uboczny duchowego narodzenia się na nowo), lecz odmienienie naszej sytuacji przed Bogiem.

Ci sami ludzie, którzy, jak zauważyliśmy, są otwarci na doświadczenia przynoszące głębokie zmiany w ich życiu, na ogół nie są gotowi, by uznać, że zasadniczej zmiany wymaga ich stosunek do Boga. Tym bardziej nie są gotowi zgodzić się, że ich życie wymaga radykalnej interwencji Boga, nie dopuszczają do siebie myśli, że są duchowo martwi i znajdują się na drodze do duchowej katastrofy. Nie wynika to z faktu, że idea nowego początku w życiu jest niemożliwa do przyjęcia przez nasz rozum. Raczej daje o sobie znać przyzwyczajenie do traktowania spraw duchowych w sposób powierzchowny i zewnętrznie rytualny. Gdy Nikodem próbował podważyć słowa Pana Jezusa o tym, że kto nie narodzi się na nowo, nie może ujrzeć Królestwa Bożego (Ewangelia Jana 3,3) za pomocą powierzchownego i rzekomo logicznego argumentu, Pan Jezus natychmiast przeniósł rozmowę na płaszczyznę duchową, a całość zakończył pytaniem: Jesteś nauczycielem w Izraelu, a tego nie wiesz (Ewangelia Jana 3,10)? Innymi słowy, Bóg nie przedstawia człowiekowi pojęć niezrozumiałych i nielogicznych. Człowiekowi wydają się one takie, gdy podchodzi do nich cieleśnie i powierzchownie.  Dlatego zrozumienie potrzeby nowego życia akurat w sferze duchowej człowiekowi nie przychodzi łatwo.

Fundamentalnym problemem w relacji człowieka do Boga jest grzech. Dopóki człowiek bagatelizuje grzech nie może zbliżyć się do Boga. W odniesieniu do grzechu człowiek musi na poważnie uświadomić sobie dwie rzeczy: po pierwsze – grzech obraża Boga i Bóg nie toleruje grzechu, po drugie – człowiek o własnych siłach nie może uporać się z grzechem.  Jeżeli człowiek uczciwie zmierzy się z problemem grzechu, uświadomi sobie swoją bezradność, jeżeli w związku z nimi w jego sercu pojawi się rozpacz i beznadzieja, to stanie się gotowy na przyjęcie łaski i usprawiedliwienia, które są w Jezusie Chrystusie. Dlatego nowe życie zaczyna się od szczerej pokuty.

Ci, którzy mają na sumieniu ciężkie przestępstwa albo są pogrążeni w nałogach stosunkowo łatwiej uświadamiają sobie potrzebę pokuty i swoją bezradność wobec grzechu.  Pan Jezus powiedział, że takim ludziom więcej wybaczono, zatem też bardziej miłują (Ewangelia Łukasza 7,47).   W rzeczywistości większość ludzi na tym świecie prowadzi raczej przeciętne i trywialne życie, niestety z dala od Boga, ale też nie popełniając na co dzień grzechów powszechnie uznawanych za ciężkie.  Takim ludziom pokuta przychodzi trudniej.  Boże światło przebija się jednak również przez powłokę naszej rytualnej pobożności i zewnętrznej poprawności.  Pierwsi chrześcijanie w Jerozolimie i w pogańskich miastach Cesarstwa Rzymskiego zareagowali pozytywnie na Ewangelię głoszoną przez apostołów nie dlatego, że byli przestępcami, tylko że zdali sobie sprawę, jak daleko są od Boga mimo swojej religijności i poprawnego życia.

Człowiek, który pokutuje, o możliwości uzyskania zbawienia przestaje myśleć statystycznie.  Dociera do niego, że Bóg nigdy nie powiedział, że zbawi najlepsze 10% czy 20% ludzkości, tylko że zbawi tych, którzy zostaną usprawiedliwieni poprzez dzieło Jezusa Chrystusa.  Zawsze znajdziemy kogoś gorszego od siebie.  Pokutując, nie zastanawiamy się jednak dłużej jak wypadamy na tle innych.  W ogóle nie porównujemy się już do innych ludzi, tylko do Boga – do Jego świętości i doskonałości.  Zdajemy sobie sprawę, że nasze zbawienie jest zbyt poważną sprawą, by toczyła się ona gdzieś na marginesie naszego życia, poruszana jedynie bezwładem tradycji i powierzchownej religijności.

W pokucie nie chodzi o to, by na siłę potrzeć na siebie przez ciemne okulary.  Biblia nigdzie nie robi przestępców z ludzi starających się porządnie żyć.  Pokuta nie musi oznaczać wyszukiwania w sobie spektakularnego zła lub dokonywania psychicznego samobiczowania. Wystarczy jeśli odniesienie do Boga pozwoli nam uczciwe spojrzeć na samych siebie.  Nikt lepiej od nas nie zna naszych niedoskonałości, najskrytszych myśli i pragnień.  Jak wyglądają one wobec świętości Boga?

Moment nowego narodzenia to przełomowa chwila dla naszej egzystencji tu na ziemi, która zarazem rozstrzyga naszą wieczność. Otrzymując nowe życie otrzymujemy również ratunek.  Nie będziemy teraz wchodzić w szczegóły biblijnej nauki o piekle.  Wystarczy jeśli przypomnimy, że według Słowa Bożego życie człowieka nie kończy się wraz ze śmiercią fizyczną.  Człowieka po śmierci czeka spotkanie z Bogiem.  Nowe duchowe życie jakie otrzymaliśmy od Boga tutaj na ziemi, umożliwi nam wieczne życie w społeczności z Nim po śmierci.  Być może jest wiele sposobów na rozpoczęcie życia od nowa, ale tylko to duchowe nowe życie, które otrzymujemy od Boga w Jezusie Chrystusie zmienia naszą perspektywę na całą wieczność.

Często mówimy, że wraz z otrzymaniem nowego życia oddajemy nasze dotychczasowe, stare życie Chrystusowi. Rozumiemy przez to, że nowe narodzenie oznacza nową jakość i nowy kierunek w naszym życiu. Dlatego moment duchowych narodzin nazywamy też nawróceniem.  Przedtem szliśmy w jednym kierunku, teraz idziemy w przeciwnym.  Przedtem żyliśmy dla siebie, teraz żyjemy dla Boga.  Odtąd Bóg jest obecny w naszym życiu (jest obecny przez Ducha Świętego, którego to zagadnienia świadomie teraz nie będę rozwijał).  Przedtem mogliśmy liczyć tylko na siebie (czasem ewentualnie  na innych ludzi), teraz liczymy przede wszystkim na Boga; wiemy, że należymy do Niego i że On nad nami czuwa.  Oddaliśmy stare życie, zyskaliśmy nowe.  Coś straciliśmy, coś zyskaliśmy. Czy na pewno mamy poczucie, że coś straciliśmy…?

Warto jeszcze zauważyć, że nowe narodzenie jest indywidualnym doświadczeniem człowieka z Bogiem. Choć nowe życie jest darem od Boga, to jednak jest nadal naszym życiem. Otrzymując nowe życie nie stajemy się jednością ze Stwórcą, nie stapiamy się z Nim. Zachowujemy swoją indywidualność. Postaci opisane w Biblii to ludzie z krwi i kości, których osobowości i talenty rozwinęły się w służbie dla Niego. Ludzie czasem obawiają się, że jeśli zbliżą się zbytnio do Boga, to stracą swoją osobowość, wolność i indywidualność. Tak jakby On tylko czyhał na to, by nas zniewolić. Tymczasem tyrania i kolektywizm są wynalazkami upadłego człowieka i nie wolno nam przenosić takich wyobrażeń na naszego miłującego Pana. On ofiaruje nam nowe życie, będące wiecznym ratunkiem dla naszej duszy; zarazem życie w wolności od grzechu i fałszywych bożków tego świata, wypełnione społecznością z żywym Bogiem; życie, w którym naszych sił i talentów możemy używać ku Jego chwale.

Jarosław Pieczko